i po co zapowiadalem?

caly wczorajszy dzien staralem sie przypomniec najlepsze tytuly z ubieglego juz roku. sortowalem katalogi wg daty, tworzylem inteligentne listy w itunes, podgladalem nawet inne podsumowania. nic, wszystko sie zlewa i wymyka spod glownego kryterium. pierwsze tytuly, ktore kojarza mi sie z 2014, to: the wire (sprzed jakis 5 lat) i obie plyty the story so far (2011 i 2013), fff – te zdecydowanie pochlonely najwieksza czesc 2014 i kojarza mi sie z najwazniejszym momentem roku – przeprowadzka. wyjatkowo tez w tym (tamtym) roku sporo czasu poswiecilem na grzebanie w starociach, takze fajnych pozycji bylo calkiem sporo, ale nie z data produkcji 2014. z drugiej strony brak czasu na cokolwiek, szczegolnie na ksiazki. nie mam pojecia jak mlodzi rodzice znajduja czas i energie na czytanie, powaznie! na szczescie luke wypelnila literatura dziecieca – najciekawsze pozycje opisywala bambi w swoim cyklu ‚przygody z ksiazka’ (krzyczy, ze bedzie kontynuowac).

nizej kilka, w mojej ocenie, najciekawszych tytulow z 2014 (kolejnosc przypadkowa):

filmy:

  1. dallas buyers club
  2. locke
  3. grand budapest hotel
  4. finding vivian maier
  5. foxcatcher

muzyka:

  1. crosses – s/t
  2. st. vincent – s/t
  3. yyyyyyyyyyy
  4. damon albarn – everyday robots
  5. rise against – black market (mehh…)

most played:

the story so far, funeral for a friend (welcome home armageddon), NWA, ten typ mes, bring me the horizon (sempiternal), deftones (kai no yokan), django OST, hall & oates („out of touch”), haim, letlive (the blackest beautiful), sigur ros, rodriguez, QOTSA (like clockwork), london grammar, polar („black days” i „vipers”), mela koteluk, snoop dogg („ain’t it fun”), unkle (psyence fiction), the life aquatic with steve zissou OST, arctic monkeys (AM), secret life of walter mitty OST, amity affliction i abba.

dissapointo:

  1. gone girl – historia jak z faktu
  2. nowa plyta kasabian
  3. guardians of galaxy – chris pratt przegral zycie
  4. teenage mutant ninja turtles – skandal
  5. polska

prywatnie najlepszy rok ever. najlepszego!

15.12

od wtorku kiblujemy z grzegorzem sami na chacie, sporo czasu na ogladanie filmow, polecamy:

  • in the name of father (stary, chyba z 3 h) – mlody daniel day-lewis (lincoln) jako IRA bomber. warto chociazby dla akcentu :)
  • i origins – bardzo fajna historia, ladny romans i odkrycie na miare kasety, ktora odtwarza muzyke z ipoda. michal, wiem, zylem w bledzie!

i jak juz jestem przy filmach: sluchajac dzisiaj soundtracku z marie antoinette, trafilem na taki zacny utwor:

niespecjalnie gustuje w produkcjach kostiumowych, ale jak zobaczylem, ze film zrobila coppola, musialem! zdystanowanych przekona kadr z filmu ;)

tumblr_kwkk4qMWag1qzckeno1_500

yeni

dopiero dzisiaj doczytalem: david byrne (talking heads) i st. vincent graja razem! pewnie troche IE; ostatni raz kiedy cos odkrylem i myslalem, ze jest super, okazalo sie, ze juz leci… w radio zet, pffffff. nie powiem co to bylo, troche siara.

z wszytkich tych facebookowych_gwiazd_super_modnej_muzyki w 2014 r. (royal blood, hozier itd.) st. vincent zdecydowanie odstaje i dynda nad reszta. a teraz gra do pary z davidem – autorem motywu przewodniego naszego wyjazdu! warto kliknac:

widzialem wczoraj ‚nightcrawler’. zapowiadal sie super. troche nadmuchali znowu to chudniecie do roli, ale historia dobra, aktor dobry i… kupka. oprocz ladnych zdjec (LA) i faktycznie dobrze zagranej roli, bez szalu. wylaczylem w polowie. ale jak ktos szuka aktualnie pracy, to moze podebrac z filmu kilka dobrych tekstow na rozmowe kwalifikacyjna :)

Jake Gyllenhaal looks scarily thin on the set of his new movie 'Nightcrawler' in Los Angeles

Niedźwiedź polarny

Ręka do góry, kto zna jakąś kapelę z Grenlandii? Ha, tak podejrzewałam, że nikt :) Jeśli macie ochotę na ciepłe wbrew pozorom, melodyjne, indie-rockowe granie to szczerze polecam. Czterech chłopaków założyło zespół o nazwie Nanook czyli niedźwiedź polarny. Miesiąc temu ukazała się ich (już czwarta lub piąta z kolei) płyta.

Swoją drogą kto by pomyślał, że ktoś tam w ogóle żyje i ma ochotę nagrywać muzykę? :)

Aha, a tak wygląda stolica Grenlandii – Nuuk.

zzzzzzzzzzzzz

przypomnialem sobie ostatnio o team sleep – jednym z projektow myzycznych wokalisty deftones – chino moreno. s/t z 2005 r. prezentuje jego najlagodniejsze oblicze, zdecydowanie duzo bardziej przypomina crosses (kolejny mega projekt), niz deftones.

plyta jest super spokojna, melancholijna, dojrzala, rytmiczna, okraszona duza dawka elektroniki. internety mowia, ze to gatunek dream pop, trip hop, post-hardcore, shoegaze. yyyy, okej, w sumie chyba nawet sie zgadza. polecam wszystkim, tym od deftones i tym od adele. nizej singlowy ‚princeton review’ i ‚tomb of liegia’. plyta do nabycia w dobrych sklepach muzycznych ;)

tu tuu tuu rruuru, tu tu turu

bedzie o soundtracku, ale zaczne od filmu. ‚the life aquatic with steve zissou‚ to jedna z wielu (i chyba moja ulubiona) produkcji wesa andersona, ktore pomimo ze mainstreamowe, zdecydowanie odstaja od reszty. kostiumy/charakteryzacja, scenografia/zdjecia, specyficzna gra aktorska i dialogi tworza bardzo charakterystyczny klimat. slowo, ktore sumuje calosc to ‚picturesque’. do tego stala ekipa super aktorow (bill murray, owen willson (!), willem dafoe, jeff goldblum itd.) i zawsze super historyjka.

long story short: tym razem o przygodach ekscentrycznego badacza oceanicznych otchlani (bill) i jego zalodze, wraz z ktora wyrusza na polowanie tajemniczego rekina… wiem, brzmi niesamowicie ;) ale kto nie podejdzie, ten gamon!

muzyka w filmie idealnie zabiera sie z akcja. jest elektronicznie-psychodelicznie, sa hity davida bowiego w oryginale i aktustycznie po portugalsku (!), jest chwilami jak air (sven libaek), spokojnie i instrumentalnie (mark mothersbaugh), troche ostrzej rokendrolowo (iggy) i znowu melancholijnie (joan baez). magia, 4reals!

walking

Birch

Dziecko przestawiło sobie drzemki co oznacza, że dopiero koło godziny 14 udaje się na spoczynek a ja mam w końcu upragnioną chwilę dla siebie/zrobienie obiadu/ogarnięcie chaty itd. ehh, jak żyć?..

Od trzech dni namiętnie słucham Bjork. Nie wiem co mnie naszło, bez konkretnego powodu tak jakoś nagle sobie o niej przypomniałam. W sumie wczoraj wieczorem pojawiła się informacja, że pracuje nad nowym albumem więc jeszcze fajniej się przypadkiem złożyło. Przesłuchuję każdy album po kolei, nie pamiętam jak było te kilka dobrych lat temu ale na chwilę obecną najbardziej trafia do mnie album Post. Później klimatyczny Vespertine, Medulla, Homogenic, Debut..niezwykłe uczucie wrócić do jej twórczości po takim czasie. Nie mogę się od nie uwolnić. Cudownie się słucha, niesamowita i genialna jest po prostu.

Bjork ma dwoje dzieci. Syna i córkę. Trochę wczoraj pogrzebałam w internetach z ciekawości czy przypadkiem też nie podążają w muzycznym kierunku. A i owszem. Syn, Sindri Eldon Þórsson ma 28 lat i swój band. Chcecie posłuchać? Proszę bardzo.

ciepła buła

Czasem chce się szybko i łatwo, bez starania, w pośpiechu… po prostu złapać i zjeść, tyle.

Także proszę bardzo!

Ciasto wystarczy zagnieść po wieczornym paciorku, rano wrzucić do rozgrzanego piekarnika, by po ok. 15 minutach cieszyć się własnoręcznym wypiekiem rodem z piekarni Asprod ;)

Ciepła buła

  • 400 g mąki
  • 2 łyżeczki drożdży suchych
  • 2 łyżeczki soli
  • ok.1,5 szklanki ciepłej wody

IMG_1776

Ciasto zagniatamy, przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na całą noc. Rano rozgrzewamy piekarnik do ok. 220 C (razem z blaszką do pieczenia). Bułę wyciągamy i (tu w zależności od naszego porannego nastroju) formujemy małe bułeczki, rogale lub po prostu wykładamy wyrośnięte ciasto w całości na blachę. Posypujemy mąką i pieczemy ok. 15 minut, nie dłużej bo będzie twarde. Tyle. Smacznego!

tour

myrra ros wraca w pazdzierniku do polski!

07.10 – Poznań – Scena Pod Minogą
08.10 – Łódź – 6 dzielnica
09.10 – Tychy – Gramoffon
10.10 – Wałbrzych – Zamek Książ
11.10 – Rzeszów – Teatr Maska
12.10 – Oświęcim – Cafe Bergson
13.10 – Warszawa – państwomiasto
14.10 – Kraków – Klub Alchemia
15.10 – Wrocław – Nowa Café

widzielismy ja 2 razy w szczecinie. zdecydowanie warto sie wybrac! na zywo wypada jeszcze lepiej niz na youtube!

kaszanka szatanka

google.com, szukaj: ‚funeral for a friend – tales don’t tell themselves lyrics’
enter, znajdz na stronie: ‚home’
znaleziono: 30

calkiem sporo jak na 10 utworow, nie? i to slychac na plycie! ‚tales don’t…’ to trzeci album walijskiej grupy. relatywnie spokojny, wrecz przesycony tesknota i innymi takimi slabosciami :). patrzac na dyskografie zespolu (lacznie chyba z 10 EP, LP, live itd.) to jedyna plyta pozbawiona charakterystycznego dla grupy (i gatunku) darcia. przychodzi chyba taki okres w karierze kazdego zespolu, kiedy wygodna kanapa w domu staje sie wazniejsza niz widadomosci wychodzace z telewizora.

bardzo ujednolicona plyta, fajnie wypada jako calosc, epizod w calej dyskografii zespolu. taka odskocznia od darcia i pizgania. z drugiej strony mysle, ze dla tych, ktorzy tworczosci FFAF nie znaja, to album od ktorego warto zaczac. then it gets only heavier :)

f4af logo

2000 (aktualizacja)

glassjaw – ‚everything you ever wanted to know about silence’ to plyta, ktora bez watpienia znajduje sie w pierwszej piatce moich ulubionych. pamietam jak sie kiedys jeszcze kupowalo kasety, wtedy album to byla calosc, nie bylo skakania po utworach jak teraz. cd zwyczajnie bylo (i nadal jest) za drogie zeby rezygnowac po drugim odsluchaniu. tak tez bylo z kompaktem glassjaw, ktory nabylem po uslyszeniu singlowego ‚siberian kiss’ (albo ‚pretty lush’). reszta wchodzila dlugo i troche opornie – wrzaski, trzaski, chaos, kilka sekund melodii… ale po kilku dniach intensywnego trawienia, ‚everything…’ okazala sie mega wyborna potrawa. bardzo dobrze mi sie kojarzy (ahh ten 2000 r. :), ale jestem w stanie sobie wyobrazic, ze nie kazdemu podejdzie, na bank nie od razu hehehe. niemniej polecam!

kilka lat pozniej pany wydali kolejny album ‚worship & tribute’ – bez fajerwerkow. ich ostania plyta, pomimo wielu prob i checi, okazala sie za ciezka w odbiorze. mialem okazje uslyszec zespol na zywo (dawno, dawno temu jako support soulfly) – dupa nad uszami! ale to i tak przedszkole w porownaniu z koncertami grupy letlive. ale o tym w nastepnym odcinku…

stay tuned!